czwartek, 17 grudnia 2015

Świąteczny czas

Grudzień to wspaniały miesiąc,uwielbiam przystrojone ulice,zabieganych ludzi którzy w pośpiechu szukają prezentów, świąteczne piosenki i wszystko co związane jest ze Świętami. Zastanawialiście się dlaczego tak bardzo lubimy świąteczny czas ?
Ja w tym roku, po raz pierwszy zadałam sobie to pytanie i odpowiedź była tylko jedna... ponieważ jesteśmy blisko.
Blisko z rodziną, blisko z dziećmi, blisko z partnerem. Wspólne ubieranie choinki, przy lampce czerwonego grzanego wina
i świątecznych piosenkach,
wspólne pakowanie prezentów, wspólne pieczenie ciasta czy smażenie tony naleśników na krokiety...
takie drobne przyjemności, które odkładamy w pamięci na półce z napisem "szczęście".
Jest to czas w którym ja kocham najbardziej i w którym czuję się najbardziej kochana.
Wiem, wiem możecie się ze mną nie zgodzić , bo przecież kochać powinno się przez cały rok tak samo, ale mi chodzi o tą siłę, która sprawia, że przestajemy myśleć o sobie, a skupiamy się na bliskich, chcąc sprawić im jak najwięcej radości.
Dlatego dbajcie o swoje relacje z bliskimi i dbajcie o swoje związki, bo za rok może się okazać,
iż mimo,że siedzicie przy stole z rodzicami, dziadkami, wujkami, ciociami, kuzynostwem poczujecie się bardzo samotni. Bo, żadna relacja rodzinna nie będzie w stanie zastąpić wam miłości tej drugiej osoby i w żadnym innym spojrzeniu nie ujrzycie tej iskry błyszczącej niczym pierwsza gwiazdka.

A wszystkim singlom, życzę aby były to ich ostatnie samotne Święta, bo przecież każdy potrzebuje kochać i być kochanym.

Wasza MsS

czwartek, 10 grudnia 2015

Grom z jasnego nieba

Wszystkie słyszałyśmy historie
o "miłości od pierwszego wejrzenia". Zawsze myślałam,że takie rzeczy się nie zdarzają. Próbuję sięgnąć pamięcią kilka lat wstecz i dochodzę do wniosku,
że wszystkie moje związki zaczynały się  od zwykłych koleżeńskich spotkań,
z czasem przychodziło zainteresowanie, uczucie, przywiązanie itd. Wszystkie te związki się kończyły, jedne prędzej inne później,a dla mnie wszystkie bajkowe opowieści o tym magicznym "jednym momencie" były po prostu wymyślonymi historyjkami.
Teraz wiem, że takie rzeczy naprawdę się zdarzają.
Przypadkowe spotkanie,jedno spojrzenie w oczy, jeden uśmiech, jedno słowo i... rozpłynęłam się. Nagle z silnej, niezależnej kobiety stałam się "nastolatką" która mówiła głupoty i nie panowała nad "głupkowatym szczerzeniem się". Nie wiedziałam co się ze mną dzieje... w wieku 27 lat strzelił
we mnie "grom z jasnego nieba". Nie, nie była to miłość od pierwszego wejrzenia, takie dziwne uczucie które sprawiało, że uśmiechałam się sama do siebie.Czułam,że przy nim mogłabym robić największe głupoty  w swoim życiu i być przy tym najszczęśliwsza na świecie.  Starałam się wyprzeć to ze swoich myśli, bo w tamtym momencie nie mogłam..., nie miałam prawa czegoś takiego czuć.
Dziś gdy jestem wolnym człowiekiem, zastanawiam się co by było gdyby...
Uwierzcie mi, to się naprawdę czuje, wzajemne spojrzenia, wzajemne uśmiechy i tylko ta głupia niezręczność sprawia, że żadne z nas nie zrobi pierwszego kroku... ;)

Każdej z Was kochane kobietki życzę, abyście miały okazje przeżyć coś takiego i oby zdarzyło się to w najlepszym momencie Waszego życia ;)

Wasza MsS

poniedziałek, 30 listopada 2015

Życie po życiu...

Czasem wydaje nam się, że wszystko jest na zawsze, a to co posiadamy i co osiągnęliśmy zawsze już z nami będzie,że zmiany które w życiu przyjdą będą, tylko na lepsze.
Żyjemy w zawieszeniu, bo to jest wygodne.
To zawieszenie daje nam poczucie bezpieczeństwa i nawet gdy zaczyna nam czegoś brakować, to trzymamy się tego, bo boimy się zmienić coś w swoim życiu.
I tak przez poczucie bezpieczeństwa i stagnację mamy zamglony obraz na wszystko. Ale życie jest nieprzewidywalne. Pewnego dnia budzisz się, otwierasz szeroko oczy i  w końcu zaczynasz widzieć.To tak jakby niewidomemu przywrócić wzrok.  Okazuje się, że nie wszystko jest takie jakie widzieliśmy do tej pory, że wszystkie znaki na ziemi i niebie mówiły ci, że czas na zmiany.
Moje życie od bardzo dawna nie wyglądało tak jak wyglądać powinno i bardzo dużo czasu zajęło mi podjęcie decyzji które wywróciły mój dotychczasowy świat do góry nogami.
I choć na początku było bardzo ciężko, (bo przecież było mi wygodnie, mimo iż byłam nieszczęśliwa), dziś wiem, że była to najlepsza decyzja w moim życiu. Wierzę,że  zrobiłam wszystko co mogłam, aby moje życie w końcu weszło na właściwe tory.
Dlatego nie bójcie się zmian i podejmujcie ryzyko. Jest tylko jedna, jedyna zasada, której musisz się trzymać- nigdy w życiu nie wolno ci ranić innych. Bo pamiętaj "karma to suka" i wróci do ciebie jak bumerang, w najmniej oczekiwanym momencie. Gdy będziesz już szczęśliwy, gdy będziesz myślał, że w życiu masz już wszystko czego pragnąłeś, ona wróci i uderzy cię w tył głowy... upadniesz na twarz i nie będziesz w stanie się już podnieść,wtedy dotrze do ciebie jak bardzo ktoś przez ciebie cierpiał i nie będziesz w stanie zrobić nic.
Więc rozpędź swój pociąg i żyj pełną parą, oddychaj pełną piersią i uśmiechaj się, bo życie potrafi być piękne.
A kiedy masz pewność,że nie zrobiłeś nic złego, to pędź do przodu i nie oglądaj się za siebie.
Przecież nie będziesz musiał się obawiać, że zło które wyrządziłeś zaczęło cię właśnie gonić.

czwartek, 19 listopada 2015

Jak być szczęśliwym

Próbowałyście kiedyś być szczęśliwe, tak za wszelką cenę ? Następne pytanie powinno brzmieć: udało się ? ale ja zapytam inaczej... Dlaczego się nie udało?
Odpowiem Wam - bo nie można być szczęśliwym na zawołanie.
        Ostatnio przechodziłam bardzo ciężkie chwile w moim życiu.  Przez ostatnie miesiące mój stan depresyjny w skali od 1-10 wynosił jakieś -3. Działo się tak ponieważ,próbując pomagać
i uszczęśliwiać wszystkich dookoła zapomniałam o sobie.Wystarczyły 4 miesiące i życie ze mnie uleciało, nie spałam, nie uśmiechałam się, wiecznie płakałam po nocach. W końcu przyszedł czas, że usiadłam i zaczęłam zastanawiać się co robię nie tak? Gdzie jest ta uśmiechnięta dziewczyna z wakacyjnych zdjęć ?
       I nagle poczułam jakby ktoś przybił mi piątkę... w twarz... krzesłem... I zrozumiałam.
Spalałam się, aż spłonęłam na stosie odpowiedzialności za innych, ratowania tego czego już nie da się uratować, walczenia o coś o co walczyć nie warto.
      Ale przecież wszystko co nas spotyka, dzieje się po coś- ja musiałam zrozumieć, że czasem warto być egoistką. I wam kochane kobietki też tak radzę. Próbujemy być idealnymi matkami, żonami, kochankami,pracownicami, córkami, przyjaciółkami... ale tak się nie da. Nie da się wstawać o szóstej i kłaść się po północy, gotować, sprzątać, pracować,prać, zajmować się dziećmi i przy tym wyglądać jak Miss. Czasem po prostu musimy odpuścić.
     Ostatnio koleżanka, powiedziała mi, że po namowach męża zmieniła pracę, po to aby mogli lepiej zorganizować zajmowanie się ich 4 letnim synkiem. Po kilku tygodniach dowiedziała się,że ją zdradził. Zmieniła pracę która sprawiała jej przyjemność,  z którą wiązała przyszłość- zdobiła to,
aby ułatwić im wspólne życie, czy było warto ? pewnie gdyby myślała o sobie nie podjęła by takich decyzji, ale ja z pełną świadomością mówię,że nie- nie było warto.
Dlatego zróbcie wszystko aby być szczęśliwe, bo tak naprawdę życie jest bardzo proste.

Nie lubicie swojej pracy - znajdźcie nową.
Wasz partner Was nie docenia - znajdźcie innego (uwierzcie mi, w końcu znajdzie się ktoś, to doceni wasze starania).
Uważacie,że jesteście za grube- zacznijcie ćwiczyć.
Uwielbiacie słodycze- jedzcie je do woli (ale tylko jeden dzień w tygodniu ;))
Lubicie śpiewać - chodźcie na karaoke i nie przejmujcie się, że pół sali w wyjdzie podczas waszego występu- przecież śpiewać każdy może.
Uwielbiacie wino- ..........  Ja też


Więc życzę Wam kochane kobietki dużo tych małych i tych większych przyjemności,
a także umiejętności zdystansowania się,do życia codziennego.
Nie wiem jak Wy... ale ja osobiście zamierzam być szczęśliwa, więc odpuszczam....
niech teraz ktoś powalczy o mnie, a czas pokaże czy było warto.
Musimy same dbać o własne szczęście- przecież jesteśmy silnymi, niezależnymi kobietami ;)

MsS

wtorek, 17 listopada 2015

"Mój jest ten kawałek podłogi"... czyli 20 lat kredytu hipotecznego.

Ostatnio zaczęłam przeglądać różne oferty mieszkań na sprzedaż. Jedne większe, drugie mniejsze, wyremontowane i takie do remontu - nic tylko brać,ale... bo zawsze jest jakieś "ale", niestety
nie jesteśmy Syryjczykami ( i może teraz część z was mnie zlinczuje) na minę kota ze Shreka
i smutne oczy, nikt nam mieszkania nie da. Więc mamy te 30 lat na karku i decydujemy się
na kredyt. Szczęśliwi ci, którzy dobrali się w pary (bo wtedy zdolność kredytowa jest większa).
Single mają odrobinę gorzej, bo potrzebują wyższych zarobków lub poręczycieli.
Tanecznym krokiem idziemy do doradcy,  przystojny Pan w ładnym garniturze z przyklejonym uśmiechem do twarzy, przegląda oferty banków w poszukiwaniu (oczywiście najkorzystniejszej) dla nas. I nagle dostajesz hasła  na twarz: 30 lat spłaty, 750 zł miesięcznie, 30 tys wkładu własnego,
2 poręczycieli.

Na początku myślisz,że jak w jakimś fajnym teleturnieju, możesz sobie wybrać jedną z opcji,
więc zaczynasz się zastanawiać "A", "B", "C" czy "D"  hmmm może jednak wykonam telefon do przyjaciela , albo zadam pytanie publiczności ?
W końcu Pan z uśmiechem jak z reklamy "blend a med" mówi, iż z jego wyliczeń to jest dla ciebie najkorzystniejsza oferta. Wychodzisz i już nie tańczysz, wręcz przeciwnie, odnosisz wrażenie,że nogi przyklejają Ci się do chodnika.
Po głowie zaczynają krążyć myśli "że u rodziców,chyba wcale nie jest tak źle" i " że gdybyś miał te 30 tys.
to byś sobie życie na nowo ułożył".
W końcu się decydujesz. W banku podpisujesz tonę papierów- oczywiście okazuje się,że czegoś jeszcze brakuje więc zasuwasz jak ten jeleń milion razy
z każdym papierkiem. Po dwóch miesiącach przychodzi decyzja... "rozpatrzono pozytywnie" ( i w tym przypadku pary mają znacznie gorzej, bo wspólny kredyt jest bardziej wiążący niż małżeństwo). I tak naprawdę nie wiesz czy masz się cieszyć,czy płakać nad losem swoich "najbliższych" 30 lat swojego życia.
Ja również mam takie dylematy, ale często najważniejsze decyzje w naszym, życiu pomaga nam podjąć czas..., podobno on jest najlepszym doradcom. Mi zostało jeszcze jakieś dwa lata względnej młodości- później, będę już ryczącą "trzydziestką" i kto wie... może do tego czasu będę już dumną właścicielką m2 ze ślicznym widokiem na park i 30 letnim obciążeniem hipotecznym  ;)
Tak czy inaczej, wszystkim którzy podjęli już ten krok gratuluję... nie tylko odwagi. 









niedziela, 9 sierpnia 2015

Ogień w łóżku czyli... im bardziej naciskasz, tym później dostaniesz


Ostatnio będąc na imprezie poruszyłyśmy
z koleżanką bardzo ciekawy temat.
Cieszyło mnie, że rozmawia o tym ze mną tak otwarcie,
ponieważ dla jednych jest to temat tabu, a dla innych temat jak każdy inny - przecież dorośli ludzie mogą pozwolić sobie na rozmowy
o wszystkim. 
Ale czy na pewno rozmowy o sexie nie powodują u Nas rumieńców na twarzy?
Każdy związek potrzebuje odrobiny pikanterii...
jasne, jasne powiecie w tej chwili, że w waszej sypialni wszystko ok.
Bo przecież zmieniacie pozycje: misjonarz,
później na jeźdźca i kończycie w pozycji na pieska.
Gdy bzykacie się po alkoholu  dochodzą jeszcze dwie albo trzy konstelacje, których najlepszy seksuolog
nie byłby w stanie nazwać.


Po wszystkim idziecie pod prysznic (oczywiście osobno, bo każde z Was zrobiło już "swoje")
i kładziecie się spać. 
Wszystko super, ale czy czasem nie chcielibyście czegoś więcej, czy nie chcielibyście poczuć emocji podobnych do tych z początku związku, 
gdy zobaczyłeś jej nagiego cycka i  już byłeś gotowy do akcji albo, gdy pocałował cię w szyję,
a tobie ciarki przechodziły po całym ciele.

Czego pragną kobiety (do mężczyzn): 

Nieważne jak długo trwa związek i na jakim etapie jesteście.
Chcesz rozbudzić nowe żądze- bądź romantyczny.
Zrób jej niespodziankę. Jeżeli jest taka potrzeba, odtransportuj dzieci do babci, przygotuj romantyczną kolację, załóż koszulę, zapal świece, otwórz jej ulubione wino, kup jej kwiaty.
Wspólna kąpiel w pianie, z szampanem, truskawkami i świecami
to kolejny pomysł na rozbudzenie pragnień w twojej kobiecie.
Możesz też zabrać ją na randkę
(kiedy ostatnio to zrobiłeś ?) zaproś ją do kina, później na kolacje, zaproponuj spacer do domu i wracając trzymaj ją za rękę.
W domu otwórzcie wino i reszta sama się rozkręci.
Sądzisz, że to głupie bo po 3,6 czy 10 latach już nie robi się takich rzeczy... spróbuj, a sam ocenisz, czy ta noc była inna od każdej poprzedniej w przeciągu ostatnich miesięcy waszego związku.

Czego pragną mężczyźni (do kobiet):
Jeżeli my oczekujemy romantyzmu, dajmy coś od siebie. I niestety, mężczyzn nie kręci wspólna kolacja przy świecach. Oni są wzrokowcami, dlatego aby podkręcić faceta trzeba na niego zadziałać kusą sukienką, czy seksowną bielizną. Znacie mężczyznę, który nie podnieciłby się na widok kobiety w bieliźnie erotycznej? Ja nie. I uwierzcie mi, ostatnie na co zwracają uwagę nasi mężczyźni,
gdy staniemy przed nimi tak ubrane - to nasze kompleksy. My martwimy się tym, że mamy kilka kg nadwagi i cellulit na tyłku. A oni widzą tylko swoją kobietę (która w tej chwili jest dla niego najseksowniejszą kobietą na świecie),
nie widzą naszej nadwagi (do której pewnie
i tak, są już przyzwyczajeni), a gdybyśmy ich zapytały co to jest cellulit ? - odpowiedzieliby, że to jakaś nowa odmiana wysypki. Pytając mojego mężczyzny,
o czym myśli w takim momencie- odpowiedział: "Ja nie myślę, ja patrzę.
Chcę delektować się tą chwilą.
Jedyne co kłębi mi się w głowie, to chęć rzucenia się
na ciebie, a z drugiej strony, żal mi tego z Ciebie ściągać." Nie wspomniał nic na temat mojego wystającego brzucha czy za dużej pupy. A gdy zdecydujesz się, założyć szpilki do łóżka - to już oszaleje z pożądania. Jeżeli mimo wszystko trochę się krępujesz to zamiast zwykłego światła, zapal dużo świeczek (nie jedną - bo przecież ma cię widzieć) , będzie intymniej. Jeżeli nigdy tego nie robiłaś spróbuj, a zobaczysz nowe "łóżkowe" oblicze swojego mężczyzny.

Jest jednak jedna zasada: nie naciskaj !! Jeżeli masz ochotę na romantyczny wieczór
we dwoje, albo na ujrzenie swojej kobiety w seksownym stroju, porozmawiajcie o tym,
ale nie naciskajcie. Bo to niestety przynosi odwrotny skutek. Mężczyzna naciskany na romantyczny wieczór, albo go nie zorganizuje, albo w ogóle nie będzie romantyczny.   Kobieta musi czuć się pewnie, musi czuć się kochana i szanowana, aby mimo swoich kompleksów ubrać dla ciebie coś, w czym nie czuje się komfortowo.
Musicie tego chcieć- dopiero wtedy przyniesie to pożądany efekt.


A tu kilka linków dla Was dziewczyny- korzystałam i polecam ;) 
http://allegro.pl/ShowItem2.php?item=5600120588
http://allegro.pl/ShowItem2.php?item=5600120602
http://allegro.pl/ShowItem2.php?item=5600120614
http://allegro.pl/sunspice-uwodzicielska-bielizna-erotyczna-2015-i5600120630.html
http://allegro.pl/ShowItem2.php?item=5600120644
http://allegro.pl/sunspice-uwodzicielska-bielizna-damska-sukienka-i5600120658.html
http://allegro.pl/sunspice-uwodzicielska-bielizna-damska-sukienka-i5600120669.html


wtorek, 28 lipca 2015

O skrajności męskich pragnień.

Za każdym razem kiedy wydaje mi się,
że chociaż trochę zrozumiałam mężczyzn, dzieje się coś, co uświadamia mi, że jest inaczej.
Czy faktycznie jesteśmy z różnych planet dlatego ciężko nam zrozumieć tą drugą stronę? Zawsze myślałam,że to kobiety są bardziej niestabilne emocjonalnie,
ale gdy dłużej się nad tym zastanawiam, dochodzę do wniosku,że tak nie jest.

Kobieta (zwykle) w momencie zaangażowania się w związek  dobrze wie czego chce- wspólnego spędzania czasu, zainteresowania tej drugiej strony, wsparcia i wspólnych planów.
Oczywiście, na początku planujemy z Wami wakacje,a później życie - bo lubimy mieć wszystko czarno na białym, lubimy mieć pewność,że wszystko "podąża" w dobrym kierunku.
A jak jest z Wami ?
Facet (mówiąc kolokwialnie )"chce mieć ciastko i zjeść ciastko". Każdy z Was chce wracać do czystego domu, mieć podany obiad pod nos, wyprane gacie i skarpetki, a w niedziele mamy piec ciasto, albo robić gofry (abyście czuli ciepło domowego ogniska). Mamy przy tym pracować, nienagannie wyglądać i dobrze by było, gdybyśmy były choć trochę inteligentne.
I to znaczy mieć "ciastko"... bo gdy już macie to wszystko, nagle zaczyna Wam się nudzić...
i chcecie zjeść "ciastko".  Przecież nie bawią Was gry w scrabble, karty czy wspólne oglądanie filmów, ( nieważne ile macie lat, potrzebujecie urozmaicenia) więc zaczyna się ucieczka... chwilowy "ogień" który macie przy każdym wyjściu na imprezę z kolegami, zaczyna znaczyć więcej, niż ciepło które macie w domu, przypadkowe spojrzenie kobiety przy barze, jest lepsze od szczerego uśmiechu który wita Cię codziennie rano, dwu godzinne spotkanie z debilowatymi kumplami jest lepsze od spędzenia czasu na rozmowie ze swoją kobietą (teraz pewnie powiecie: "no ile można z nią gadać,
w sumie o tym ciągle o tym samym?"). Ale czy to nie z nią przegadywałeś kiedyś całe noce?
Doprowadzacie do tego,że odchodzimy...  dając Wam wolną rękę.
I nagle okazuje się,że to polukrowane "ciastko", które wyglądało tak pięknie, wcale nie smakuje dobrze. Zaczynacie zauważać, że byliście szczęśliwi kiedy byłyśmy blisko, czuliście się pewnie -
bo zawsze Was wspierałyśmy, że Pani przy barze spogląda, bo chce żebyście postawili jej drinka,
a później znika gdzieś w tłumie dyskoteki, i że rano nie ma kto obudzić was uśmiechem, że koledzy to faktycznie idioci, którzy żyją od imprezy do imprezy.
I zaczynacie czuć się samotni (jednym z Was duma nie pozwoli na to aby przyznać się do winy,
a inni będą prosić o wybaczenie z bukietami kwiatów), ale czy to ma jakieś znaczenie ?
Przecież, gdy wszystko wróci do normy znów zechcecie spróbować ugryźć to "ciastko" w nadziei,
że tym razem będzie smakowało lepiej...

poniedziałek, 20 lipca 2015

Złudzenie szczęścia... czyli o związkach bez przyszłości

Czas wakacji to najlepszy czas na poznawanie nowych ludzi, grille,imprezy czy wypady nad jezioro... spotykamy przypadkowe osoby,
albo poznajemy znajomych naszych znajomych.

I nagle wśród tego tłumu dostrzegasz osobę, która urzeka cię swoim wyglądem, intryguje swoim zachowaniem.
Umawiacie się raz, drugi, trzeci i zaczyna się swoiste "summer love", brak snu,  motyle w brzuchu i wszystkie te inne bzdety towarzyszące nowemu związkowi.

Wszystko jest pięknie i ładnie, aż z biegiem czasu w tej cudownej osóbce zaczyna cię denerwować śmiech, głupie żarty, fochy bez powodu czy to, że nie poświęca ci tyle czasu ile potrzebujesz. Wszystko co było takie cudowne,że można było rzygać tęczą schodzi na drugi plan.
Zaczynasz się zastanawiać co się stało?
Ale nie rezygnujesz, bo na początku było tak fajnie. Przecież musicie się dotrzeć (jak to w każdym związku). I tak mijają miesiące czy lata, przeplatane tymi fajnymi i gorszymi chwilami. Dochodzi do ciebie, że nie do końca tego oczekujesz od związku, ale tkwisz w tym, bo z czasem coraz ciężej jest zrezygnować. Przecież już coś czujesz do tej osoby i chociaż wiesz, że to nie to, wierzysz,iż wszystko z czasem będzie ok. Chcesz tego, bo boisz się samotności, boisz się,że znów przez bardzo długi czas nie spotkasz kogoś kto cię zainteresuje, kogoś kto zawładnie twoimi myślami i
sprawi, że serce szybciej zacznie bić.
Czy nie o to właśnie chodzi ? Czy nie powinno być tak,że za każdym razem jak widzisz tą osobę
to uśmiech sam pojawia się na twarzy ? Każdy dotyk powoduje ciarki na twoim ciele?
Każde spojrzenie w oczy to błysk, którego nie można zastąpić żadnym innym uczuciem ?
Jak długo jesteśmy w stanie się oszukiwać ? Czy po to aby nie być samemu,  jesteśmy skłonni się do kogoś dostosowywać?
Moje pierwsze wakacyjne "summer love" powinnam zakończyć po miesiącu...
(wiedziałam,że poza pociągiem fizycznym, nie miałam z facetem nic wspólnego), ale ciągle miałam nadzieję,że z czasem będzie tak  w pierwszym miesiącu. Związek zakończył się po prawie czterech miesiącach w możliwie najgorszy dla mnie sposób. I choć wiem, że nie powinno się żałować niczego co zrobiło się w życiu, żałuję... gdybym skończyła to wcześniej, pewnie wspominałabym ten związek z uśmiechem na twarzy, jako fajny wakacyjny romans. Teraz gdy go wspominam, mam do siebie ogromny żal za to, że tak długo,dawałam z siebie wszystko dla związku bez przyszłości.
Wszystko siedzi w naszej głowie i sami musimy odpowiedzieć sobie na pytanie, czy tego właśnie chcemy? Czy z tą osobą widzimy się w przyszłości ?  Jeśli odpowiedź brzmi tak... to walczcie,
abyście później nie mogli mieć do siebie żalu o to, że nie próbowaliście. Jeśli jednak nie możecie jednoznacznie odpowiedzieć na te pytania, to odpuście bo prawdopodobnie tylko marnujecie czas. Dajcie sobie szansę na poznanie kogoś, przy kim poczujecie się naprawdę szczęśliwi.


"Nie marnuj czasu na uganianie się za szczęściem.
Szczęście najczęściej pojawia się nieoczekiwanie i niezaplanowanie - jak gwiazda spadająca w cichy wieczór."

~ H. Jackson Brown, Jr.

czwartek, 21 maja 2015

Przyjaciele

Zapewne wielu z Nas wielokrotnie śledziło losy grupki tytułowych "Przyjaciół. Ja bardzo często myślałam o tym,że chciałabym mieć taki team na który zawsze mogłabym liczyć, który by się wspierał, rozśmieszał, pocieszał, który byłby
w tych najbardziej potrzebnych momentach.
Niestety to tylko film... w życiu realnym jest trochę inaczej. Oczywiście otaczamy się jednostkami, które dają choć trochę nadziei na to, że przyjaźń w może jeszcze istnieć,
jednak znaleźć grupę ludzi którzy będą akceptowali swoje wady,a przy tym będą w stanie być wobec siebie szczerzy jest naprawdę mało.
Wydaje mi się, że w czasach szkolnych dużo łatwiej było utrzymać przyjaźń. Teraz gdy każdy ma swój dom, pracę, swoje problemy zwykle zajmuje się tylko sobą i swoimi sprawami.
Bardzo często ludzie, których uważamy za swoich przyjaciół okazują się "wilkami w owczej skórze".
Nie ma ich kiedy ich potrzebujemy, a pojawiają się w momentach gdy im czegoś brakuje... potrzebują naszej pomocy, albo po prostu nie mają się z kim napić w sobotni wieczór. Później znów następuje cisza na kilka tygodni... Jeszcze gorzej jest w przypadku ludzi, którzy patrząc Ci w oczy mówią jak bardzo im zależy na znajomości z Tobą, twierdzą że takie relacje jak wasze trzeba pielęgnować,a gdy tylko się odwrócisz obrabiają Ci tyłek. Wielokrotnie poruszamy temat znajomych na FB - mamy ich mnóstwo, ze szkoły, z przedszkola, z pracy (jednej, drugiej, trzeciej) , z klubu, z siłowni..., śledzimy ich życie na Facebookowej tablicy, widzimy z kim są w związku, jak wyglądają ich dzieci, gdzie pracują czy gdzie aktualnie przebywają i vice versa, a gdy mijamy się na ulicy to oboje odwracamy głowę udając,że się nie znamy.
Czy zastanawiałaś/eś się ilu masz znajomych na których możesz liczyć ?? Takich którzy będą służyli dobrą radą, którzy będą w stanie być z Tobą szczerzy, którzy bezinteresownie zadzwonią do Ciebie, aby zapytać co u Ciebie słychać? A ile razy Ty wybrałaś/eś taki numer telefonu ?
Ktoś powiedział mi kiedyś, że znajomi są jak długopisy... mamy ich mnóstwo, ale kiedy potrzebujemy coś napisać, żaden nie pisze. 
Pędzącego świata nie zmienimy, ale możemy zmienić cokolwiek, zacznijmy od siebie- nie bądźmy takimi niepiszącymi długopisami...

czwartek, 7 maja 2015

Zawód syn... czyli o zakałach XXI wieku

Prześledźcie w głowie swoich znajomych. Przewijało się ich mnóstwo... ze szkoły, z pracy, z siłowni, poznanych  dzięki znajomym lub rodzinie. 
Każdy z Nas, znajdzie w tej grupie osób człowieka, którego egzystencje może opisać jako "zawód syn".  Co ten termin oznacza ? 
Dla każdego pewnie co innego, ale dla mnie to człowiek, który całe życie żeruje na swoich rodzicach. Na ich pracy i na tym do czego doszli w życiu.
Moim zdaniem to zakały XXI wieku i nie wiem dlaczego, płeć brzydsza w tej wersji mnie dużo bardziej irytuje.
Wyobraźmy sobie np.30 letniego mężczyznę z dobrego domu.
Zaczyna się niewinnie... 
W szkole podstawowej ma najlepsze zabawki,
w gimnazjum same markowe ciuchy,
w liceum (jako jeden z pierwszych) dostaje od rodziców auto, później jest już tylko gorzej.

Idzie sobie taka zakała na studia... rozpoczyna jedne i rezygnuje (bo to nie to), rozpoczyna drugie w innym mieście (bo przecież, rodziców na to stać) ale ich nie kończy, przy trzecim kierunku udaje mu się dobić do obrony, pracę trzeba oczywiście kupić bo kto ma czas na to, żeby ją napisać ? (pytanie retoryczne- oczywiście, każdy oprócz niego). Ufff udało się po 5 latach od matury, 3 podejściach udaje mu się zdobyć tytuł licencjata.
I co nasza zakała robi dalej ?? Przez dwa lata musi odpocząć (bo przecież się strasznie namęczył na studiach) więc o żadnej pracy nie ma mowy. W tym czasie oczywiście mieszka u rodziców: je, pije
i mieszka za ich pieniądze. Od czasu do czasu ( w wieku 27 lat) dostanie od rodziców kieszonkowe, to pójdzie na imprezę. W końcu idzie do pracy, albo na jakiś staż - oczywiście nie może trwać dłużej niż pół roku. W wieku 29 lat stwierdza, że wraca do szkoły, bo w życiu będzie zajmował się czym innym, niż kierunek studiów który udało mu się skończyć. Więc rodzice znów płacą za szkołę
i utrzymanie naszej zakały. W wieku 30 lat ojciec daje  mu pracę w swojej firmie na jakimś dobrym stanowisku ( bo przecież nie może ciężko pracować) i żyje sobie taka zakała, nadal żerując
na rodzicach.
Chcąc go usamodzielnić, kupują mu mieszkanie...

Przychodzi moment kiedy nasza zakała poznaje kobietę. Biedna, niczego nieświadoma niewiasta patrzy na niego i widzi... młodego mężczyznę, jeżdżącego fajnym autem (podarowanym od taty), mającego swoje mieszkanie ( otrzymane od matki) , pracującego (w firmie ojca). Zaradny- myśli. 
Bidulka ona jeszcze nie wie, że za partnera życiowego wybrała sobie "dobrze ustawioną" życiową niedojdę, która sama do niczego w życiu by nie doszła.
I chodzi sobie po świecie taki siewca spermy, myśląc że wszystko mu się należy.
Mam tylko nadzieję, iż jego geny będą na tyle słabe, że nie rozsieje się tego więcej na świecie.


wtorek, 14 kwietnia 2015

"utrzymanki", "żony na pokaz"... nazywajcie to jak chcecie- dla mnie to prostytucja




 Ile razy widziałyście na żywo sytuacje jak wyżej? Zawsze ktoś stwierdzi  "jest z nim dla pieniędzy". Pewnie zdarzają się wyjątki i takie obrazki przedstawiają prawdziwą miłość, ale moim zdaniem zazwyczaj nie chodzi o nic innego jak, pieniądze.
Chęć dobrego i dostatniego życia, drogie ciuchy, wycieczki, samochód , to wszystko skłania te młode kobiety do związania się z dużo starszym zamożnym mężczyznom. Sytuacją do tego podobną jest bardzo brzydki chłopak z przepiękną dziewczyną (choć tu, wydaje mi się, że istnieje większe prawdopodobieństwo wzajemnego "zakochania")
Zawsze zastanawiam się, jak te młode dziewczyny mogą się z nimi kłaść do łóżka, uprawiać sex, być ich "paniami na wyłączność". Czy w dzisiejszym świecie przestało się liczyć co sobą reprezentujemy, a ważne jest co na sobie mamy i czym jeździmy?


Pewnie nie Nam oceniać ich wybory, bo każdy jest kowalem własnego losu, ale dla mnie to zwykła prostytucja tyle, że bardziej wyrafinowana. Przecież każdej prostytutce się płaci... więcej lub mniej, w formie gotówkowej czy też w formie giftów  - opłata za sex jest zawsze pobierana.  












Myślicie, że warto ???











czwartek, 9 kwietnia 2015

Sex bez zobowiązań - chyba nieee

Cały tydzień wszystko szło pod górkę, w pracy i szkole wszystko nie tak, w domu kłótnia
z najbliższymi.  Przyjaciółka Cię zdenerwowała, pies pogryzł kapcie,a kot nasikał na dywan.
Do tego jeszcze nie masz faceta, który mógłby Cię przytulić w tych ciężkich chwilach
albo na którym najzwyczajniej mogłabyś się wyżyć. 

W sobotni wieczór, wchodzisz do klubu,
jesteś pewna siebie, bo wyglądasz nieziemsko... 
wiesz to, widzisz na sobie wzrok mężczyzn (którzy, gdyby mogli, zjedliby Cię na miejscu).
Pierwszy próbuje zacząć rozmowę, drugi w ręku trzyma dla Ciebie drinka , trzeci mruga do Ciebie okiem z drugiego końca sali, czwarty zaprasza do tańca.
Wybierasz "najlepszą" opcję. Wygrał ten,
który najbardziej wpadł Ci w oko, najprzystojniejszy, najmilszy , najlepiej ubrany (bo przecież dziś, to Ty dokonujesz wyboru). Bawicie się cały wieczór, tańczycie, rozmawiacie, pijecie... jeden drink, drugi, trzeci i kolejny (powoli tracisz rachubę) .


On jest czarujący, gdyby mógł tego wieczoru podarowałby Ci gwiazdkę z nieba.
Ludzie powoli zaczynają opuszczać klub. Nagle słyszysz : "jedziemy do mnie, czy do Ciebie? ".
Facet jest miły, a Ty  masz swoje potrzeby, przecież nie masz nic do stracenia, to będzie tylko sex... alkohol pomaga podjąć decyzję i lądujecie u niego.
Nie masz wyrzutów sumienia, bo to Ty go wybrałaś, to Ty o wszystkim zdecydowałaś.
Jednak po wszystkim to Ty zastanawiasz się, czy powinnaś wracać już do domu, a może masz ten przywilej i możesz zostać na noc? Alkohol przestaje działać i zaczynasz rozmyślać czy było warto. Widzisz leżącego obok siebie obcego mężczyznę i zachodzisz w głowę, co skłoniło Cię do tego kroku ? 
Chęć zabawy, zaspokojenie potrzeb seksualnych, a może po prostu potrzebowałaś bliskości ?
I choć w tej chwili niewiele Cię z nim łączy,to już planujesz co będziecie  robić jutro.
Gdzie pójdziecie, co zjecie na obiad i czy masz się w co ubrać na kolejną randkę ?
Z tych rozmyślań wyrywa Cię jego głos: " wezwałem , Ci taksówkę ". 
Aby nie dać nic po sobie poznać , z uśmiechem na twarzy wracasz do domu.




Ale nie czujesz się z tym dobrze, przecież Ty już zaplanowałaś, że rano wypijecie razem kawę...
Następnego dnia telefon milczy, a Ty czujesz się z tym jeszcze gorzej.
Myślisz, że dałaś się wykorzystać?,  czujesz się zraniona?,  ale... chwila ??  czy to nie Ty, poprzedniego wieczoru podjęłaś decyzję o wyborze mężczyzny, czasu i miejsca ? więc gdzie ta pewność siebie z poprzedniej nocy ?


Możecie mówić co chcecie, ale jedno jest pewne, my (kobiety) nie potrafimy uprawiać sex'u "bez zobowiązań".
Zawsze liczymy na coś więcej...
na uczucie, na związek, na bliskość, na pieniądze (po powody do sexu są różne), ale jeśli liczycie na to, że pójdziecie z kimś do łóżka tylko dla zaspokojenia swoich potrzeb seksualnych,

to strasznie się mylicie. 
My,  nie jesteśmy facetami i nie próbujmy
się do nich porównywać w tej kwestii.
Bo dla nich to jednorazowa akcja, a dla nas  wyrzuty sumienia i poczucie odrzucenia na długie tygodnie..



sobota, 4 kwietnia 2015

Podryw na suche teksty...


Przeglądając internet natrafiłam na zdanie, które zainspirowało mnie do postu o takiej właśnie tematyce.
Myślałam, że czasy podrywu na "suche" teksty już dawno minęły, że mężczyźni,po tylu nieudanych próbach  zorientowali się, iż to po prostu nie działa. Miałyśmy nadzieję, że skomunikują się ze sobą  (w im tylko znany sposób) i przekażą sobie, że "drętwe" teksty, nie mają racji bytu podczas wyrywania lasek. Nie mogę wyjść ze zdumienia,że któryś z mężczyzn wpadł na taki pomysł i był prowodyrem tego trendu, ale chyba nie zdawał sobie sprawy, jaką krzywdę tym Nam wyrządził.  Czasem zastanawiam się  co mężczyźni mają w głowie próbując wyrwać dziewczynę takie teksty:
- to Ty się nazywasz Ania? Jesteś tak słodka, że myślałem że masz na imię Lukrecja!
- bardzo bolało jak z nieba spadałaś... Aniołku
- no....Ty to chyba jesteś modelką...
- wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia czy mam przejść jeszcze raz?
założyłem się z kumplami, że dowiem się jak masz na imię, jestem Jacek i nie mogę oderwać od
   Ciebie oczu
 
- kupiłem nowy aparat, może mała sesyjka"
- wyglądasz na drogą, a ja lubię drogie rzeczy...
- twój ojciec to złodziej bo ukradł wszystkie gwiazdy z nieba i schował w Twoich oczach
- masz może mapę? -nie, a po co Ci? - bo właśnie zgubiłem się w twoich oczach
- Widzisz tę kieszonkę? zgadnij co tam mam... klucz do Twojego.. serca..



 Czy Oni naprawdę myślą, ze to może zadziałać ??? 


A teraz coś pół żartem, pół serio - na poprawę humoru ;)


- jak na tak spasioną świnię to nawet niedużo się pocisz
- gdyby świat był paczką czipsów, Ty byłabyś pokemon tazo.
- widzisz te gwiazdy na niebie ? to te gwiazdy przy tobie to jest h*j
- zaje*ista z ciebie dupa z twarzy
- możesz opalać się w blasku mojej zajebistości mała!
- masz ładne niebieskie oczy, jak nakrętki od Bonaqua
- jesteś brana pod uwagę... nie spierdol tego!
- masz coś na tyłku.. Co?? Mój wzrok
- chłopak do dziewczyny "wyglądasz jak Merlin Manson". Pomyliło mu się z Merlin Monroe ;)
- jesteś tłusta jak chrupek, chciałbym cię schrupać!
- mam na imię Józek... zapamiętaj to imię bo wkrótce będziesz je krzyczeć....

A teraz coś z drugiej strony lustra ;)

https://www.youtube.com/watch?v=M4Y59ya4eWk

Znacie jeszcze jakieś kwiatki ?? 

piątek, 3 kwietnia 2015

"Za sceną"... książka dużo mocniejsza od "50 Twarzy Greya"

Po wielkim sukcesie wszystkich części  "50 Twarzy Greya", rozpoczął się szał na książki o tematyce erotycznej.
Ja również miałam ochotę przeczytać coś nowego, innego.
 Koleżanka pożyczyła mi książkę "Za sceną". Myślałam, że to kolejna książka o dominującym mężczyźnie i uległej kobiecie. Myliłam się... Ta książka opowiada o związku Pani seksuolog i gwiazdy rocka. "Akcja"  w tej książce rozpoczyna się bardzo, bardzo szybko... więc jeśli ktoś nie lubi "długiej gry wstępnej" ta książka jest właśnie dla niego.
Moim zdaniem w książce nie ma żadnych zahamowań... znajdziemy tam: sex w duecie, w duecie + patrzący, sex w trójkącie, oral, anal (damski, męski) , wibratory, pejcze, łańcuchy i wiele, wiele innych... więc jeśli lubicie takie klimaty... PRZECZYTAJCIE


 A jeśli komuś będzie mało, to zostały napisane kolejne części o innych członkach zespołu ;)

czwartek, 2 kwietnia 2015

Gdzie szukać miłości w XXI wieku ?

        Telefony komórkowe z szaro zielonym wyświetlaczem, wielkości cegły (mieli je tylko nieliczni).
Dzwonki kupowane na kod z ostatniej strony gazety z programem telewizyjnym.
Minuta połączenia 1,98 zł, sms 0.59 zł.
Nagle telefon zaczyna wibrować, jeden krótki dźwięk, jedna wibracja, a sprawiała taką radość.
Tak to On/Ona, puścił/a sygnał... ;) 
Bo przecież "strzałka", "kulka", "bomba" czy jak to inaczej nazywaliśmy  znaczyło tak wiele:
że myśli, że tęskni, że chce się spotkać.
A jaki to był ból, gdy ktoś nas "złapał" podczas puszczania sygnału, przecież wtedy, o naliczaniu sekundowym nikt nie słyszał, więc prawie 2 zł ściągnięte za sekundę połączenia to był ogromny żal.

         Z internetem mieliśmy do czynienia tylko w kafejkach internetowych, gdzie królowały czaty. Godzina internetu w kafejce internetowej kosztowała 7-8 zł. Wchodząc na czat, każdy miał nadzieję na rozmowę z kimś miłym, z kimś kto może po 60 min rozmowy zechce się z Nami spotkać w realu.
Jeśli nie umówiliście się podczas jednej, krótkiej rozmowy istniało wielkie prawdopodobieństwo,
że już tego nie zrobicie. Po pierwsze: kiedy znowu będziesz na czacie ? , po drugie: czy On będzie na czacie w tym samym czasie? , po trzecie: czy będziesz się nazywała tak samo? (przecież Twój login może być już zajęty), po czwarte: czy On będzie się nazywał tak samo ?  Pytań było wiele...
nawet gdy się umówiliście w określonym miejscu i czasie, pozostawały pytania: czy przyjdzie?
czy powinnam pójść ? jak wygląda? jak go poznam ? a może to psychol ? ;)
Jednak ludzie chcący kogoś poznać ryzykowali. I pewnie, niektórym się udało.
Lubiliśmy przypadkowe spotkania czy spontaniczne wypady, bo to zawsze było okazjom do spotkania kogoś interesującego.

Dziś czasy są zdecydowanie inne, ludzie coraz mniej ze sobą rozmawiają.
Na każdym kroku możemy zauważyć, że unikamy kontaktu w "realu".
Jadąc autobusem patrzymy ślepo w telefon, albo tablet. Siedząc w biurze, wkładamy w  uszy słuchawki ograniczając kontakt ze współpracownikami.  Nie lubimy przypadkowo poznawać nowych ludzi.
Jak więc mamy poznać kogoś ciekawego ?

Wielu z Nas ucieka się do internetu i portali społecznościowych (choć jeszcze niewielu się do tego przyznaje). Wciąż ludzie wstydzą się, że korzystają z tej formy komunikacji.
Moim zdaniem zaczęło się od epulsa. Z tego co pamiętam był to jeden z pierwszych portali na którym tworzyło się własną stronę, dodawało zdjęcia, komentowało i wysyłało wiadomości
do innych użytkowników. Alternatywom dla epulsa było gadu gadu , jednak tam rozmawialiśmy już z konkretnymi (najczęściej znajomymi)osobami. Następnie pojawiła się Nasza Klasa. Kto z Nas nie miał tam konta ? więc, sami pewnie wiecie jak łatwo można było nawiązać tam z kimś znajomość.
Dziś mamy Facebooka i jego możliwości (zaczepki, wiadomości, komentarze, posty itd.), Twittera, Instagram, Myspace itd. Jednak dla ludzi, którzy szukają swojej drugiej połówki w internecie powstało także wiele portali o tej tematyce np.sympatia, edarling czy badoo.

Jednak hitem tego roku stała się aplikacja na smartfona, która nazywa się Tinder.
Tinder łączy się z kontem na Facebook'u i pobiera kilka zdjęć profilowych, tworzy profil i po dodaniu kilku słów od siebie można zacząć przeglądanie kandydatów. Od ciebie zależy kogo zdjęcia pojawią się w twoim Tinderze. Aplikacja pozwala na ustawianie przedziału wiekowego kandydatów
i zawężanie poszukiwań nawet do 1 km od miejsca, w którym się znajdujemy. Oprócz tego, aplikacja zasysa informacje na twój temat z Facebook'a i podpowiada wspólnych znajomych i ludzi, którzy mają podobne zainteresowania. 
Na ekranie telefonu pojawia się zdjęcie
oraz kilka podstawowych informacji.
Aplikacja pozwala polubić lub odrzucić daną osobę przesuwając zdjęcie w lewo lub w prawo. Po odrzuceniu kandydata nie ma możliwości ponownego zobaczenia zdjęć. Jeśli okaże się,
że osobie, której zdjęcie zlajkowaliśmy, także spodobał się nasz wygląd - Tinder odpala tryb czatu. Wtedy już wszystko zależy od nas. Możemy skusić się na krótką rozmowę lub na spotkanie.

Dlaczego decydujemy się na takie formy  komunikacji ?
- Ponieważ widząc zdjęcia oceniamy czy ta osoba się nam podoba ( nie narażamy się na
  rozczarowania, przy potencjalnym spotkaniu).
- Ponieważ dużo łatwiej jest zaczepić kogoś wirtualnie, niż w prawdziwym życiu.
- Ponieważ po kilku rozmowach możemy ocenić, czy dana osoba nas interesuje intelektualnie
  (więc znów możemy uniknąć rozczarowań).
- Ponieważ za ekranem monitora, tabletu czy telefonu jesteśmy odważniejsi.


Pamiętajmy jednak,że nawet najlepszy portal społecznościowy czy aplikacja, nie zastąpi Nam zwykłych, codziennych i tak bardzo potrzebnych relacji międzyludzkich.









czwartek, 26 marca 2015

Wiosenne przesilenie...

Zima w tym roku może i nie była sroga, ale każdemu z Nas tęskno już do ciepłych i słonecznych dni.
Jednak gdy tylko na dworze zrobi się trochę cieplej, to ja zaczynam czuć się słabiej.
Mam w sobie mniej energii, ciągle chce mi się spać (najchętniej to nie wychodziłabym z łóżka) ,
a jak już gdzieś wyjdę to na niczym nie mogę się skupić.
W pracy popełniam błędy, których nigdy nie popełniałam.
Opowiadam coś komuś i nagle słyszę... "ale już mi to mówiłaś- 10 minut temu".
W tym okresie jestem najlepszym słuchaczem na świecie,możesz powiedzieć mi co tylko chcesz- patrzę na Ciebie, kiwam w głową, wydaję potakujące dźwięki typu: yhmm..., nono..., a tak naprawdę nie dociera do mnie kompletnie nic z tego co do mnie mówisz.
Na początku zaczęłam się zastanawiać czy coś jest ze mną nie tak ?
Może zaczynam się uwsteczniać ?
Któregoś dnia w DDTVN podjęli temat "Wiosennego przesilenia" - nie wiem czy to kolejny wymyślony syndrom, który próbują nam wmówić ( tak jak najbardziej idiotyczna rzecz, o której słyszałam "syndrom niespokojnych nóg"), ale wszystkie objawy pasowały do mojego stanu :
  • osłabienie
  • senność
  • częste bóle głowy i mięśni
  • osłabienie refleksu
  • rozdrażnienie, mniejsza odporność na stresy
  • brak koncentracji
  • nagłe ataki zmęczenia






    W internecie zaczęłam szukać sposobów na radzenie sobie z tymi objawami, bo przecież nikt nie chce chodzić przybity jak gwóźdź do trumny. 
    • odpocznij
    •  nie przepracowuj się
    • śpij nie mniej niż 8 godzin
    • odżywiaj się lekkostrawnie
    • pij dużo soków owocowych
    • jedz dużo warzyw i owoców
    • uzupełnij dietę preparatami wielowitaminowymi
    • ćwicz, ćwicz i jeszcze raz ćwicz. A przynajmniej spaceruj ;)

    Jeżeli  zauważyłyście, że wasz organizm ostatnio płata Wam figle, a umysł rządzi się swoimi prawami, wcale nie musi to oznaczać, iż przeobrażacie się w imbecyla ;) Może po prostu potrzebujecie odrobiny odpoczynku i więcej witamin.


    Ps. Jeśli to nie pomoże mam na to swój sposób... NAPIJCIE SIĘ WINA ono pomaga na wszystko ;)


poniedziałek, 23 marca 2015

Idealna ?- Męski punkt widzenia...

Pamiętacie wpis pt. "czy stać Cię na doskonałość ??"

Moje wyliczenia dotyczące doskonałości kobiecego wyglądu wzbudziły wiele kontrowersji wśród kobiet.

Postanowiłam zapytać "tą brzydszą" połowę gatunku (zarówno w związkach, jak i singli) co sądzą na temat "idealnych" kobiet, to co usłyszałam z jednej strony mnie zdziwiło, a z drugiej miło zaskoczyło.
Podczas rozmowy z Panami zapytałam jaki jest ich ideał kobiety? 8 na 10 powiedziało, że powinna być zgrabna, filigranowa,  kolor włosów miał mniejsze znaczenie, powinna mieć  jędrną pupę i stosunkowo duże piersi, no i oczywiście duże oczy i usta (no jakże by inaczej) ;)
Jeśli chodzi o styl bycia  to powinna być zabawna, powinien mieć z nią wspólne tematy i powinna umieć się zachować ( o dziwo, na temat inteligencji nie wypowiedział się żaden ;) )

Później zapytałam z jaką dziewczyną chcieliby  być?
I tu moje wielkie zdziwienie...
bo wbrew moim wszystkim założeniom, większość z nich powiedziała, że gdyby spotkali miłą i "normalną" dziewczynę to wygląd nie miałby  takiego znaczenia, że dziewczyna musi w sobie mieć to coś, co przyciąga. Powinna się dużo uśmiechać i być optymistycznie nastawiona do życia.
I z taką dziewczyną widzą się w przyszłości- nie musi ona wyglądać jak lalka barbie. A ci w związkach podświadomie opisywali swoje drugie połówki.

Zapytałam więc dlaczego, oglądają się za wypacykowanymi lalami ??
"Jesteśmy wzrokowcami. Lubimy patrzeć na ładne kobiety, ale taka blond laska, z długimi nogami jest fajna, żeby się z nią pokazać, ba... żeby ją bzyknąć. Nie jest jednak kandydatką na wspólne życie, często dba o to , żeby dobrze wyglądać i o nic więcej. A jak już ma coś zrobić, to do wszystkiego ma dwie lewe ręce. Takie księżniczki, są fajne tylko na chwilę"- usłyszałam...

To oczywiście stereotyp  bo przecież, nie każda blondynka jest głupia,  nie każda baba nie potrafi prowadzić samochodu i nie wszystkie kobiety nie mogą żyć bez seriali.
Ale dotarło do mnie, że czasem zamiast snuć domysły warto jednak zapytać w prost mężczyzn co sądzą  na dany temat... bo czasem i im zdarzy się powiedzieć coś inteligentnego ;)







niedziela, 8 marca 2015

Wehikuł czasu

Kto z Nas choć raz w życiu nie marzył o tym aby cofnąć czas?
Powiemy lub zrobimy coś głupiego,a później żałując wszystkiego pragniemy  przenieść się do tamtej chwili, aby zachować się zupełnie inaczej.
Tylko czy wehikuł czasu byłby dobrym rozwiązaniem?
W tej chwili przypomina mi się film "efekt motyla" gdzie główny bohater mógł przenosić się do chwil w których chciał coś naprawić i za każdym razem kiedy to robił efekt wychodził jeszcze gorszy. Czy tak by było w każdym przypadku?
Wszystkie decyzje które podejmujemy mają wpływ na nasze życie, dopiero ich konsekwencje uświadamiają nam czy postąpiliśmy prawidłowo. A co gdybyśmy mogli wszystko zmienić jaki to miałoby wpływ na życie nasze czy naszych bliskich? Tego się nie dowiemy bo, w życiu każdy dzień możemy przeżyć tylko raz, nigdy nie będziemy mogli cofnąć raz wypowiedzianych słów, nie cofniemy wykonanych gestów oraz podjętych decyzji.
Dlatego pamiętajmy , aby nawet w nerwach nie ponosiły nas emocje, abyśmy każdą decyzję przemyśleli dwa razy... po prostu bądźmy ostrożni w słowach i czynach, bo przez chwilę nieuwagi możemy sprawić,że nasze życie zmieni się diametralnie i to niekoniecznie na lepsze...



piątek, 6 marca 2015

Kochaj, a będziesz kochany



Pragnienie miłości jest jedną z naturalnych potrzeb człowieka. Od urodzenia mały człowieczek,który tylko je, robi kupę i śpi potrzebuje czuć bliskość rodziców. I choćby ryczał przez 24h/7 przytulasz tego małego potwora, bo darzysz go ogromnym uczuciem i chcesz mu to w jakiś sposób przekazać.
Przecież nie posadzisz go na krześle i nie powiesz... "słuchaj wrzeszczący smarkaczu, nie śpię przez ciebie już kolejną noc, wkurza mnie to że muszę kilka razy dziennie czyścić Twoją śmierdzącą kupę,ale mimo wszystko CIĘ KOCHAM" sądzę, że mimo iż przekaz byłby bardzo jasny to gdyby nie Twoja bliskość, ten mały śmierdziel nic by nie zrozumiał ;)

Z dorosłymi jest już troszkę inaczej, pragniemy uczucia od drugiej połówki zarówno w czynach jak
i słowach . Lubimy gdy ktoś Nas przytula, całuje i często powtarza jak bardzo Nas KOCHA.

Wracasz do domu (po bardzo ciężkim dniu), a tam wita Cię uśmiechnięta buzia Twojej drugiej połówki zapewniająca Cię, że wszystko będzie dobrze. Kto z Nas nie lubi wspólnych wieczorów na kanapie, bo przecież nawet wtedy (może bezwiednie) się przytulamy. Kładziemy się do łóżka i czując bliskość drugiej osoby wspólnie zasypiamy, dlaczego?  - moim subiektywnym zdaniem to strasznie zbliża do siebie ludzi i obojgu daje ogromne poczucie bezpieczeństwa i życiowej stabilizacji.




Każdy z Nas pragnie miłości dlatego...
KOCHAJ TAK MOCNO JAK CHCIAŁBYŚ BYĆ KOCHANY
PRZYTULAJ TAK CZĘSTO JAK CHCIAŁBYŚ BYĆ PRZYTULANY
SZANUJ TAK BARDZO JAK CHCIAŁBYŚ BYĆ SZANOWANY 
DAJ OD SIEBIE TAK WIELE ILE CHCIAŁBYŚ OTRZYMAĆ .

środa, 4 marca 2015

Każda potwora znajdzie swego amatora...

Każda z kobiet będących w długich związkach wspomina jego początki. Dlaczego ??
To proste- było to coś nowego, buzujące endorfiny,ekscytacja, chęć poznawania i motyle w brzuchu... Kto tego nie zna? ;) 
Mogłaś spać dwie godziny(bo prawie nie wychodziliście z łóżka), a mimo to zawsze wyglądałaś jak milion dolarów.

Mijały miesiące które tłumiły emocje towarzyszące poznawaniu, zamiast tego budowało się między wami uczucie, które z czasem przerodziło się w miłość.
Przez ten czas uczyliście się związku, Ty wiesz co On lubi, a czego nie. A On (jak to mężczyzna) daje coś od siebie np. stara się zamykać klapę od toalety i spłukiwać wannę po prysznicu (żeby nie wyprowadzać Cię z równowagi).

Przychodzi codzienność, problemy w pracy, problemy ze zdrowiem, problemy z pieniędzmi.
Ktoś Cię wkurwił więc przenosisz wszystko do domu.Ktoś Jego zdenerwował, więc przychodzi do domu jak chmura gradowa. I tak, każdego dnia...
Spędzacie coraz mniej czasu ze sobą, ba...  raczej żyjecie obok siebie.


Ty czytasz- On gra. Ty śpisz - On czyta. Ty grasz-On pracuje, On śpi- Ciebie nie ma,
Jego nie ma - Ty gotujesz i tak w kółko.
Już prawie nie pamiętasz co to sex, a zaczęło się od tego, że ograniczyliście go do RAZ dziennie, później Raz w tygodniu, a ostatnio stanęło na RAZ na miesiąc (noo chyba,że masz dzieci- wtedy RAZ na miesiąc to już mega wyczyn) .Przywiązujesz mniejszą wagę do tego jak wyglądasz .Przecież masz mężczyznę który Cię kocha więc co za różnica czy założysz adidasy czy szpilki?

Ale Tobie to nie przeszkadza, bo przecież ON daje Ci poczucie bezpieczeństwa,  przecież Go kochasz, a ON... hmm i tu pewnie część z Was się ze mną zgodzi, a druga mnie zlinczuje...,
ale prawda jest taka, że faceci są stworzeni do zdrad. Dlaczego ??
Chodzi o zasadę "dogonić króliczka i złapać króliczka" zawsze będzie ich fascynowało to co jest nowe , niezdobyte ( w przeciwieństwie do Nas - my lubimy stabilizację) . Nudzą ich stałe związki , bo przecież mają Cię na co dzień, Ta sama twarz, te same cycki, ten sam tyłek... o każdej porze dnia czy nocy.
I co my, biedne kobietki możemy z Tym zrobić ??
może Wy macie jakieś złote środki ??
Bo mi nasuwa się tylko jeden... wyglądać i czuć się lepiej od Niego.
Bo wtedy nawet gdy puści Nas kantem, poczucie Naszej wartości nie pozwoli Nam cierpieć.
Przecież każda potwora znajdzie swojego amatora ! ;) 








wtorek, 3 marca 2015

Czy stać Cię na doskonałość ?

Odpowiadając na kilka pytań związanych z poprzednim wpisem dot. "Fenomenu sióstr Bukowskich" zaczęłam się zastanawiać... czy będę kiedyś idealna ?
Nie dla kogoś, lecz dla samej siebie.
Od dawien dawna, a właściwie już od dzieciństwa (wręczając Nam lalki Barbie)  wmawiają Nam, że piękne szczupłe ciało i długie blond włosy to ideał.
W pewnym momencie Nasz umysł, dorasta do umysłu kobiety i zaczynamy zauważać swoje niedoskonałości.
Patrzymy na piękne, szczupłe, zadbane kobiety i popadamy w kompleksy.
Zaczynamy się odchudzać, ćwiczyć... niestety bez rezultatu.
Owszem możemy być doskonałe bez zbędnego wysiłku, ale tu pojawia się pytanie, czy stać Cię na doskonałość??
Podsumujmy (średnie ceny w Gorzowie) :
* zgrabne ciało         - trener osobisty 45 zł za trening ( 12 x w miesiącu)
                                  - catering dietetyczny 55 zł za dzień (30 x w miesiącu)
* zadbana twarz        - kosmetyczka 180 zł (1x w miesiącu)
* piękne paznokcie    - manikiurzystka 45 zł (1 x w miesiącu)
* rewelacyjne włosy - fryzjer 150 zł (1 x w miesiącu)
* modne ciuchy        - ojjj... to temat rzeka więc tego nie będę wliczać ;)

Razem: 2565 zł miesięcznie (Pamiętajcie, że to kwota bez ciuchów ;) )

I jak ?
Stać Cię na bycie idealną ? Bo mnie chyba nieeeee ;)

PS. 
Jeżeli kiedykolwiek Twój mężczyzna obejrzy się za "idealną blondynką" zawsze możesz powiedzieć, że możesz wyglądać dokładnie tak jak ona.
Przekaż mu ww. kosztorys, a zobaczysz jak bardzo pokocha Cie dokładnie taką jaką jesteś,
a za Barbie już raczej nie będzie się oglądał ;)



                           



"Fenomen" sióstr Bukowskich ?!

Od jakiegoś czasu internet i telewizję zalewa fala sióstr Bukowskich. Włączam FB - Bukowskie, Bloggera- Bukowskie, TVN - Bukowskie.
Nie wiedziałam kim są, ale widząc tysiące lajków na FB, zaczęłam się zastanawiać  na czym polega ich fenomen. Myślałam, że to kolejne klony Ewy Chodakowskiej czy Anny Lewandowskiej.
Fajnie- pomyślałam. Lubię obserwować stronę Chodakowskiej, wrzuca tam fajne ćwiczenia, przepisy które nieraz wykorzystywałam, jest osobistym trenerem i darmowym dietetykiem dla setek odchudzających się kobiet  i choć niektórych może drażnić jest prawdziwą motywatorką .
Skoro te dwie dziewczyny mają takie figury to pewnie powinny się znać na tym co robią, więc podążając za tłumem jak cielak, zaczęłam obserwować ich aktywność na wszystkich profilach.

Minęły dwa miesiące i czego się dowiedziałam?:
*Zdrowe odżywianie sióstr Bukowskich - jedzą sałatki, pysznie wyglądające dania i piją zdrowe koktajle. Wszystko fajnie, fajnie tylko dlaczego tyle gadają o zdrowym odżywianiu skoro same korzystają z kateringu dietetycznego? Codziennie rano pod ich drzwi przychodzi Pan i zostawia pięć pudełek z posiłkami przygotowanymi na cały dzień. Dieta ułożona przez dietetyka, wykonanie przez przeszkoloną panią w kuchni. Nic prostszego- tylko płacić i jeść. Zero zakupów, zero przygotowań , zero trudu.

*Treningi - Ojj ciała mają piękne i temu nikt nie zaprzeczy. Tyle, że na siłowni mają Trenera Personalnego który stoi nad Nimi z batem i pilnuje czy poprawnie wykonują dane ćwiczenie.
I znów płacimy - dostajemy. A wiedza na temat ćwiczeń - brak.

*Moda - I tu jest kolejny haczyk. Obserwując ich bloga jesteśmy zalewani ich mnóstwem zdjęć w świetnych ciuchach. Świetnie wyglądają i pewnie niejedna dziewczyna patrzy ich stylizacje z zachwytem. Tyle, że gdy spojrzymy pod zdjęcie widzimy markę i cenę danej rzeczy. Dlaczego ?? Nieeee, nie dlatego, że dziewczyny są tak wspaniałomyślne i dzielą się z nami swoimi odkryciami sklepowymi, Tylko dlatego, że dostają gotowe komplety do pokazania - oczywiście transakcja barterowa (prościej mówiąc coś, za coś) My Wam dajemy ciuchy za darmo, Wy je reklamujecie na swoich profilach. Więc śmiem twierdzić, że z modą też było by gorzej gdyby nie to.


Więc... o co chodzi ja się pytam ?? Nie są trenerkami, nie są dietetyczkami, otrzymują gotowe stylizacje. Nie wkładają ani trochę pracy w to żeby być fit. No może z wyjątkiem pójścia na siłownię. Dlaczego dla tak wielu kobiet są motywacją?
Czy nie powinnyśmy szukać motywacji wśród kobiet które, wstają rano, zawożą dzieci do szkoły,  jadą do pracy, po pracy robią zakupy, odbierają dzieci, odrabiają z nimi lekcje, piorą, sprzątają, prasują i w tym całym natłoku obowiązków znajdują czas na bycie fit? na przyrządzenie sobie zdrowych posiłków i pójście na siłownię lub zmobilizowanie się do ćwiczeń w domu? 

Dlaczego tak łatwo chcemy przykład z kogoś, kto ma życie podane na srebrnej tacy ??