czwartek, 5 lutego 2015

Ciśnienie na obrączkę...

Żyjesz sobie, nieświadoma niczego... wydaje Ci się , że na wszystko masz jeszcze czas- na pracę, na rodzinę, na dom, na małżeństwo.
Z czasem zostajesz zaproszona na wesele, najpierw jedno, później drugie, a pod koniec roku kolejne. Bawisz się na wieczorach panieńskich, ciesząc się , że któraś z koleżanek poprosiła Cię o bycie świadkową. Na Twojej Facebookowej tablicy co jakiś czas pojawiają się zdjęcia ślubne bliższych lub dalszych znajomych. Na początku się tym nie przejmujesz ponieważ "jedna jaskółka wiosny nie czyni"...
Nagle któregoś wieczoru masz ochotę na wyjście do pubu. Bierzesz do ręki swój telefon komórkowy i zaczynasz przeglądać kontakty w poszukiwaniu niezamężnej (bezdzietnej) koleżanki z którą mogłabyś poplotkować przy drinku. A... B... C... D... zaczynasz wpadać w panikę E... F... G... H... 
i nadal nic jedna zamężna, druga dzieciata I... J... K... trzecia zamężna i dzieciata L... M... N... czwarta w ciąży O... P... R... S... piąta WOLNA !!! ale co z tego skoro wyjechała za granicę T... U... W... przeszukałaś cały alfabet i z 400 kontaktów znalazłaś może dwie, które akurat nie mają czasu albo ochoty, i jedną do której zadzwoniłaś, ale tak naprawdę wcale jej nie lubisz i nie masz ochoty powierzać jej swoich sekretów. W końcu zostajesz w domu. Siadasz na kanapie, otwierasz butelkę wina i przyglądając się swojemu mężczyźnie, który akurat gra na xbox'ie zaczynasz się zastanawiać gdzie popełniłaś błąd. Jesteście ze sobą już trzy lata (może pięć, albo osiem), a Ty ciągle jesteś "Panną na wydaniu". Zaczynasz rozmowę, opowiadasz o tym jak kolejna koleżanka planuje wesele, że jeszcze inna się zaręczyła, a gdy to nie przynosi rezultatu delikatnie sugerujesz, że może przyszedł już czas na poważniejszy krok, w Waszym związku. W odpowiedzi słyszysz... "Kochanie, ale czy nie jest dobrze tak jak jest?" i milkniesz... bo przecież nie zmusisz go do tego,żeby Ci się oświadczył (choć znam i takie przypadki). Po przebudzeniu ze ślubnego amoku zaczynają Cię denerwować wszystkie kolejne zaproszenia na wesela czy wieczory panieńskie. Wkurza Cię wybieranie sukni, serwetek i bukietów na przyjęcia koleżanek, a gdy pojawia się kolejna dziewczyna w sukni ślubnej na Twojej tablicy, najchętniej kliknęła byś "nienawidzę tego" lub "spierdalaj" . Po prostu im zazdrościsz. Swojemu facetowi coraz częściej suszysz głowę opowieściami o ślubach, zaręczynach, ciążach i w końcu zaczynasz obwiniać siebie. Tyle czasu razem,a On nie chce się z Tobą żenić.
Przecież gdyby Cię kochał to nie miałby oporów przed oświadczynami , przecież gdyby Cię kochał to po takim czasie wiedziałby, że chce z Tobą spędzić resztę życia. Widujecie się codziennie przez trzy lata i On jeszcze tego nie wie ?? I w końcu popadacie w paranoje, w kółko siebie obwiniając.
Laseczki w takim przypadku macie dwa wyjścia... albo uzbroić się w cierpliwość i grzecznie z podtulonym ogonem czekać, aż On w końcu dojrzeje do tej decyzji,albo ODEJŚĆ.
Wiem, wiem brzmi to strasznie, no bo jak odejść ?? po takim czasie ?? i co szukać kogoś innego ??
No cóż, albo bierzemy życie we własne ręce, albo zostawiamy je w rękach facetów.
Ja osobiście jestem osobą, która uważa, że każdy związek można "przechodzić". W każdym związku jest czas na poznawanie się, zamieszkanie razem, zaręczyny , małżeństwo , dzieci itd. jeśli za długo zwleka się z którymś z tych kroków związek może się po prostu rozpaść (znam to z autopsji).
Dlatego weźcie, życie we własne ręce i nie pozwólcie mężczyźnie decydować o własnym, życiu. Jeśli pragniecie małżeństwa, a On nie jest jeszcze gotowy to odejdźcie i znajdźcie mężczyznę który ma takie same pragnieniach jak Wy, bo może się okazać , że ten z którym jesteście aktualnie nigdy nie będzie gotowy i co wtedy ?? Będziecie cierpiały całe życie ??