poniedziałek, 4 stycznia 2016

Zdekalrowane single

Rozglądając się dookoła, zwróciłam uwagę, iż w moim towarzystwie jest więcej singli niż par.
Czym to jest spowodowane ?
Moim zdaniem lenistwem (brakiem chęci dbania i walczenia o związki) oraz egoizmem ( każdy chce, żeby druga połówka była ideałem...
lubiła to samo oglądać, miała takie same zainteresowania, a przy okazji spełniała wszystkie nasze pragnienia - hmm była odbiciem nas samych? ).
Rezygnujemy ze związków, które potrafiły dawać nam radość bo mamy nadzieję,
że samemu będzie Nam lepiej.
Gdy jeszcze byłam w związku koledzy mojego "ex" stwarzali pozory zdeklarowanych singli.  Wychodząc do klubu, (podobno) nikogo nie próbowali poznać, sobotnie wieczory woleli spędzać
z innymi "zdeklarowanymi" singlami na oglądaniu głupich filmików na YouTube (wszystko fajnie, gdyby nie mieli 30'tu lat), a podczas każdej rozmowy twierdzili, że Oni nikogo nie potrzebują, ogłaszali,iż skupiają się teraz na pracy i to jest ich priorytetem. Jako osoba w związku słuchałam tego ze zdziwieniem, ale również z pewnego rodzaju podziwem. Bo ja nigdy nie ukrywałam tego,
że nie potrafię być sama, nigdy nie ukrywałam, że potrzebuję osoby do kochania i nie byłabym sobie w stanie wyobrazić tego sobie,że przez najbliższe kilka lat wracałabym do pustego mieszkania
w którym nikt by na mnie nie czekał. Więc już jako singiel z "odzysku" wzięłam sprawy we własne ręce
i zalogowałam się na kilku "pół randkowych" portalach społecznościowych, chciałam zobaczyć jak to wszystko działa, jak to się teraz odbywa i jakie to uczucie pisać z kimś, kogo się totalnie nie zna (tak, tak nie dziwcie się... przez 3,5 roku zdążyłam wypaść z obiegu randkowania). Przeglądając te wszystkie zdjęcia i profile osób, które chciałyby kogoś poznać, natknęłam się na zdjęcia tych właśnie "zdeklarowanych singli". Większość z kolegów mojego "ex" miała już konta na tych portalach.
Na początku, trochę opadła mi szczęka, bo jak to? przecież to byli moi idole "bycia singlem " ? Później stwierdziłam,że to zwykli hipokryci. Mówią jedno, a po tajemnie robią drugie.  Tylko dlaczego nie potrafimy otwarcie mówić o tym, że chcemy kogoś poznać?  Czy tak bardzo boimy się głośno mówić o potrzebie kochania i bycia kochanym, iż próbujemy przekonać wszystkich dookoła,
że tak nie jest ? Czy naprawdę wolimy stwarzać pozory niezależnych osób, niż takich które stać
na jakiekolwiek uczucia ? A może po prostu chodziło o to, że przez tyle czasu to ich nikt nie chciał
i wstyd im było się do tego przyznać ? Teraz gdy słyszę: "robię sobie przerwę od związków, skupiam się na sobie i własnej pracy" w duchu zaczynam się śmiać- nie wierzę w takie brednie...
Bo przecież każdy potrzebuje bliskości, czułości, miłości, oddania i poczucia stabilizacji.
A nawet najlepsze jedno nocne przygody nam tego nie zastąpią... dla naszych uczuć jest to jakaś nędzna namiastka bycia z kimś choć przez chwilę (czasami, bardzo przyjemną chwilę, ale jednak
to tylko chwila) ;)
Więc nie bójcie się mówić głośno o waszych pragnieniach i nigdy nie proście o życiowe rady osób, które nawet same ze sobą nie potrafią być szczere... "Zdeklarowane Single" nigdy nie będą dobrymi doradcami, zarówno dla osób w związkach, jak i dla innych singli.

Wasza MsS

sobota, 2 stycznia 2016

O beznadziejności kobiecych wyborów

My kobiety mamy to do siebie,
że pragniemy "księcia na białym koniu". Chcemy aby mężczyzna był czuły, kochany i troskliwy. Zdajemy sobie sprawę z tego, iż dżentelmeni już dawno wyginęli, więc gdy któryś facet przepuści nas w drzwiach lub otworzy nam drzwi do samochodu popadamy w nieoceniony zachwyt.
Spotykasz się z takim "cudem" raz, drugi, trzeci i niby wszystko jest w porządku (bo przecież takiego faceta chciałyśmy), ale...odpuszczamy, bo za mało ognia.
Spotykamy później pewnego siebie twardziela, który nie oddzwania, nie odpisuje, jest kiedy chce... to on  jest tym "króliczkiem" którego trzeba gonić i wybieramy właśnie tą opcję. Dlaczego ? hmmm czyżby czasy w których żyjemy doprowadziły do tego, iż posiadamy w sobie połowę męskich genów? Czyżbyśmy czuły się tak pewne siebie, że to my chcemy zdobywać, zamiast być zdobywane ? Niestety nigdy nie docenimy tego co łatwo przychodzi, zawsze cenniejsze będzie to, o co trzeba zawalczyć. Tylko odpowiedzcie sobie na pytanie... czy warto walczyć o kogoś,kto  nie jest nas wart ??
Nie wiem jak Wy (drogie panie) ale ja osobiście mam dość tych beznadziejnych wyborów.
Kochane kobietki, pamiętajcie to o nas powinno się walczyć, to nas powinno się zdobywać.
Nie gońcie tego "króliczka", bo może się okazać,że podczas tego biegu nie zauważycie, że za Wami od dłuższego czasu też ktoś goni. Ja w końcu obejrzałam się za siebie, czego i Wam życzę.
Dużo miłości kochane :)


Wasza MsS

Szczęśliwego Nowego Roku !!!

Mamy 2 stycznia 2016 r. dla jednych jest to po prostu kolejny dzień z życia, dla innych szansa
na kolejny początek. Tylko ile razy można zaczynać na nowo ? od jutra, od poniedziałku,
od przyszłego miesiąca, od nowego roku... każdy dzień jest dobry na zmianę swojego życia,
każdy dzień jest dobry na spełnienie swoich marzeń.
Ja na ten rok mam bardzo ambitne plany. Pięć postanowień które na pewno sprawią,że na mojej twarzy pojawi się uśmiech, pięć wyzwań które odmienią moje życie. Uda się ? Musi !!!
Bo przecież wszystko zależy ode mnie :)
A Wam w tym Nowym Roku życzę abyście byli szczęśliwi.
To proste... zacznijcie od tego, żeby być szczęśliwym z samym sobą, zaakceptujcie siebie, oddajcie się pasjom, dużo się uśmiechajcie, nigdy nie róbcie czegoś na co zwyczajnie nie macie ochoty
i pozbądźcie się ze swojego życia osób, które nie zasługują na to by w nim uczestniczyć.  Zobaczycie, za jakiś czas wszystko będzie dużo prostsze, przyjemniejsze...
Któregoś siedząc na kanapie z otwartą książką i lampką wina w ręku, powiecie sobie
JESTEM SZCZĘŚLIWYM CZŁOWIEKIEM !!!
Od tego dnia, Wasze życie zmieni się na zawsze...


Wasza MsS